ROZDZIAŁ 3
Nadszedł ten dzień. Co prawda, nie
musiałam długo czekać na tę chwilę, ale cóż, niegdyś sądzono, iż kobiety są
bardzo ciekawe wszystkiego, a nawet tego, co ich nie dotyczy. Tym jednak razem
cały ślub zależał głównie ode mnie. Oczywiście, nie będę taką egoistką,
ponieważ wiem, że dla księcia Marcina to na pewno też trudna sytuacja.
Rano
rozkazałam służbie przygotować mojego konia do przejażdżki. Udało mi się pozbyć osób, które miałyby za zadanie mnie pilnować.
******
Szybko znalazłam się na miejscu. Nie chciałam od razu pukać do zamkowych wrót, przedstawiać się jako księżniczka, dygać pięknie (bo przecież tak należy). Schowałam się w pobliskich krzakach i obserwowałam teren położony wokół pałacu. Teren był czysty, więc odetchnęłam z
ulgą i zaczęłam zastanawiać się, co mam dalej robić. Nie miałam już wtedy
żadnego planu. Osobiście nie przemyślałam tej sytuacji, bo to królestwo
wyobraziłam sobie zupełnie inne, niż w rzeczywistości. „Och, ależ teraz chciałabym
znaleźć się w środku” – pomyślałam i zamknęłam oczy. „Jak je otworzę, to okaże
się, że w nim jestem”- dodałam w myślach, gdy nagle coś złapało mnie za rękę,
zasłoniło usta i oczy. Nic nie widziałam, gdyż przez cały czas mój wzrok był
pogrążony w ciemności.
Poczułam ciepło. „ To coś”, co mnie
złapało na pewno jest złe. Wiedziałam, że weszliśmy do zamku, bo usłyszałam
szczęk metali (oczywiście, domyśliłam się, iż są to miecze), a później rozległ
się basowy głos, który echo przyniosło do moich uszu.
Rzeczywiście, znalazłam się w zamku. Byłam nieco przerażona, ale z nieskrywaną ciekawością rozejrzałam się po jasno oświetlonej komnacie. Była to sala tronowa. Przede mną na tym wielkim, przyozdobionym siedzeniu rozsiadł się nieco otyły król, który obecnie spoglądał na mnie ze zdziwieniem. Odwzajemniłam jego spojrzenie.
-Synu- odezwał się do stojącego obok mężczyzny.
Wreszcie miałam zobaczyć przyszłego męża. Jednak widok jego postawy oraz twarzy przeraził mnie. Miał co najmniej czterdzieści kilka lat. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie, a ja rozdziawiłam usta. Czy naprawdę zechciano wydać mnie za kogoś takiego? Jego postura może i sprawiała wrażenie zadbanego, silnego i wysportowanego człowieka, ale to mnie nie pocieszyło. Gęstwina czarnych włosów zwisała mu luźno na ramiona, krzaczaste brwi i ciemne oczy ledwo wyzierały spod przydługiej, przetłuszczonej grzywki. Dopiero po chwili, lekko dygnęłam, ale nadal na mojej twarzy można było zaobserwować zdenerwowanie.
-Czy wszystko dobrze, księżniczko?- spytał mnie król, a ja poczułam się słabo. Zakręciło mi się w głowie i chyba upadłam. Jedyne co poczułam, to uderzenie ramieniem o marmurową posadzkę.
********
Obudziłam się w swojej komnacie. Rozejrzałam wokoło, ale koło mojego łoża zobaczyłam tylko królewskiego medyka. Po chwili, do pokoju wszedł także młodzieniec. Popatrzył na mnie zmartwionym wzrokiem i lekko się uśmiechnął. Jego uśmiech przywołał na moją twarz nieco rumieńców. Był to naprawdę bardzo przystojny chłopak.
-Marcin- powiedział, a ja zamrugałam oczami. Czyżby wygląd tamtego mężczyzny jedynie mi się przyśnił?
-Tamara- odparłam. Przedstawiłam się jednym imieniem. Nie widziałam potrzeby, aby mówić coś więcej.- Czy tamten syn króla... jak ma na imię?- spytałam.
-Marcin- odparł, a ja poczułam, że chyba zaraz znowu zemdleję. Chłopak popatrzył na mnie ze zdziwieniem i podał mi kubek wody. Chyba znowu zrobiłam się blada.- Spokojnie, bo znowu będzie trzeba cię ocucać- zaśmiał się, ale mi przestało być do śmiechu. Sceptycznie popatrzyłam na jego rozradowaną minę.
-Nie rozumiem.
-Czego, wasza wysokość?- spytał nonszalancko, a ja wzruszyłam ramionami.
-Wszystkiego. Jest dwóch Marcinów, ale zaraz... Kim dokładnie jesteś?
-Księciem Kamiennej Góry, o ile dobrze mi wiadomo- puścił mi oczko. Nie zachowywał się jak królewski syn. Popatrzyłam na niego z powątpiewaniem.
-Ale którym?
-Teraz to ja nie rozumiem.
-Ja mam wyjść za mąż za księcia Marcina. Czy ty jesteś nim?- posłał mi zdumione spojrzenie, a ja spodziewałam się najgorszego. "Oby tylko nie zaprzeczył"- modliłam się w duchu. Jednak jego mina nie zapowiadała dobrej wiadomości dla moich uszu.
___________________
Mam do Was drobne pytanie, ponieważ bardzo mnie ciekawi, czy dobrze trzymam czytelników w napięciu. Jak myślicie? Który Marcin okaże się tym właściwym? A może żaden z nich? :) Do następnego ;)